„Śpieszmy się kochać ludzi” – ks. Jan Twardowski
Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą,
zostaną po nich buty i telefon głuchy,
tylko co nieważne jak krowa się wlecze,
najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje,
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna,
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy,
kiedy myślimy o kimś, zostając bez niego.
Nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna,
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście,
przychodzi jednocześnie jak patos i humor,
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej,
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu,
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon,
żeby widzieć naprawdę, zamykają oczy,
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć,
kochamy wciąż za mało i stale za późno.
Nie pisz o tym zbyt często, lecz pisz raz na zawsze,
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny.
Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą,
i ci, co nie odchodzą nie zawsze powrócą,
i nigdy nie wiadomo, mówiąc o miłosci,
czy pierwsza jest ostatnią, czy ostatnia pierwszą.
